Muzeum Odry to trzy statki cumujące na rzece naprzeciwko głównego gmachu Politechniki. Istnieje od 1999 roku. Zabytkową, krytą barkę towarowa "Ż-2107", holownik parowy "Nadbór" i dźwig pływający "Wróblin" odwiedza rocznie 10 tysięcy osób. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej we Wrocławiu chce jednak w tym miejscu zbudować awaryjny port, potrzebny w razie powodzi. Według przedstawicieli muzeum oznacza to likwidację placówki.
- Nie zgadzamy się z decyzją RZGW, według której będziemy musieli odholować nasze statki w okolice Kępy Mieszczańskiej – mówi Wioletta Wrona z Muzeum Odry. - Obecna lokalizacja sprawia, że przychodzi do nas sporo osób. W nowym miejscu nie ma warunków do cumowania, w praktyce oznacza też, że liczba odwiedzających drastycznie się zmniejszy.
Muzeum Odry wrosło już w krajobraz okolicy politechniki. Przez 13 lat nie było z lokalizacją statków żadnego problemu. Teraz jednak RZGW twierdzi, że muzeum znajduje się w nieodpowiednim miejscu.
- To nieodpowiednie miejsce, przepływają tamtędy inne jednostki - mówi Magdalena Łońska, rzecznik RZGW we Wrocławiu. - W razie wezbrania wód w Odrze, wszyscy, którzy wynajmują na niej powierzchnię, mają zapewnione miejsce właśnie przy śluzie Szczytniki. Nie ma tam miejsca dla statków Muzeum Odry. Muzeum Odry działa nieprawnie i dlatego musi najpierw uregulować wszystkie formalności, a potem przenieść się w inne miejsce. Zaproponowaliśmy nową lokalizację w okolicach Kępy Mieszczańskiej to lepsze miejsce.
Jednym z zastrzeżeń RZGW był wygląd jednostek.
- Dlatego malowaliśmy dziś nasze statki – mówi Wioletta Wrona.