Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Tu spłonęli Andrzej i Ewa

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Na pogorzelisko przy ulicy Braci Gierymskich przychodzą ludzie, którzy pomagali bezdomnym przetrwać zimę. Przynoszą żywność i nie mogą uwierzyć w to, co się stało. W piątek w altance spłonęli Andrzej i Ewa. Uratowała się tylko Iwona, która przybywa w schronisku.

Tu spłonęli Andrzej i Ewa
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Tu spłonęli Andrzej i Ewa
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Tu spłonęli Andrzej i Ewa
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Tu spłonęli Andrzej i Ewa
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Przypomnijmy. Pożar wybuchł w piątek 3 lutego w nocy. Zauważyła go Iwona, jedna z kobiet, która mieszkała w altance obok. Krzycząc obudziła Andrzeja, aby się ewakuować. Sama pobiegła do pobliskiej bazy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej wezwać straż pożarną. Zanim wróciła strażacy byli już na miejscu. Nie wiadomo, dlaczego Andrzej z Ewą nie wyszli z płonącej altanki. Wcześniej wszyscy pili alkohol.

- Znałam ich bardzo dobrze. Wiele razy gotowałam im obiady. Nawet dziś przywiozłam gar gulaszu. Jestem w szoku. Można się było jednak spodziewać, że to się tak skończy. Sami nie byli w stanie opanować alkoholowego nałogu – rozkłada ręce pani Ryszarda, która przez wiele lat pomagała bezdomnym.

Ludziom z altanek pomagał jeszcze dzielnicowy oraz pani Ania, która dokarmiała psy i koty bezdomnych.

Kobieta, która zawiadomiła pomoc była przekonana, że Andrzej z  Ewą opuścili płonący barak. Tymczasem po dogaszeniu pogorzeliska straż znalazła zwęglone ciała dwóch osób.

- Co się mogło stać? Być może belka uderzyła Andrzeja w głowę. Może zachłysnął się dymem i stracił przytomność. Przecież bezdomni gromadzili w szopie mnóstwo rzeczy z tworzyw sztucznych – opowiada jeden z mieszkańców Sępolna.

Kilka lat temu Andrzej pracował we wrocławskim Polarze. Stracił jednak pracę i później mieszkanie. Od kilku lat wszyscy mieszkali w altankach obok mostu Bartoszowickiego. Po pożarze Iwonę przewieziono do schroniska dla bezdomnych kobiet. Kotami zajęła się pani Ania. Psy zabrano do schroniska dla zwierząt na Osobowicach. W całej Polsce kilka osób dziennie umiera z wychłodzenia organizmu lub zaczadzenia. Od 27 stycznia z powodu wychłodzenia zmarło już w całym kraju łącznie 62 osoby.


Jacek Bomersbach



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl